To było ponad trzy lata temu, podczas wakacji na wsi.

Zbliżała się pora obiadu; zawartość garnków i patelni atakowała nasze nozdrza przyjemnym zapachem. Głodny i nieco już zmęczony Mały – który miał wówczas niecałe trzy lata – nagle zażyczył sobie lizaka. Obecna przy tym moja Teściowa powiedziała, że za chwilę będzie obiad i potem będzie można zjeść lizaka. Usłyszawszy to, Mały zmarszczył brwi i zawołał do babci:
– Cie ziziaka tejaź! Tejaź, juź! Dawaj ziziaka!
Moja Teściowa spokojnie przypomniała zasadę, że najpierw jemy obiad, a dopiero po nim słodycze. Mały rozzłościł się na dobre i krzyknął:
– Głupia babcia! Głupia! Głupia!

Byłam w dobrej formie psychofizycznej – wyspana, niezbyt głodna, zrelaksowana – i w obecności mojej Teściowej czułam się jak zwykle dobrze i bezpiecznie.

To pozwoliło mi zareagować modelowo, zgodnie z moją najlepszą wiedzą o podejściu Self-Reg. (Nie myślcie proszę, że zawsze mi się to udaje!) Zniżyłam się do poziomu malucha, przysiadając na piętach, i zwróciłam się do niego łagodnym głosem:
– Ojej, chyba się okropnie zdenerwowałeś?
– Tak! Głupia babcia nie da mi ziziaka! – zawołał oburzony Mały.
– Aha, jesteś zły, bo babcia nie chce ci dać lizaka?
– Tak! Głupia babcia!
– Jesteś naprawdę rozzłoszczony, skoro mówisz „głupia” na babcię!
– Tak!
– Wiesz, maluchu, teraz mamy obiad. Wiem, że bardzo chcesz tego lizaka i dostaniesz go, zaraz po obiedzie.
Mały ułożył usta w podkówkę (on robił taką cudną podkówkę jak na obrazkach!), broda mu zadrżała, oczy wypełniły się łzami. Jego ramiona opadły, a zaciśnięte pieści rozluźniły się. Smutek i żałość zastąpiły złość.
– Kochanie, co mogę dla ciebie teraz zrobić, żeby ci było choć trochę lepiej?
– Psitulić! – zaszlochał Mały i z płaczem rzucił się w moje ramiona. Przytuliłam go i delikatnie kołysałam, podczas gdy on płakał, powoli się uspokajając. (Czytelnicy mojej książki „Self-Reg. Opowieści dla dzieci o tym, jak działać, gdy emocje biorą górę?” mogą mieć w tym momencie odczucie deja vu… O tym za chwilę.)
– Wiesz, ja rozumiem, że należy akceptować emocje i tak dalej, ale jednak uważam, że nie powinnaś go przytulać, kiedy krzyczy „głupia babcia” – powiedziała do mnie cicho Teściowa.
– Daj nam chwilę, dobrze? – poprosiłam. Umyłam Małemu ręce i twarz, a następnie zaprowadziłam do stołu. Rzucił się na jedzenie, jakby od rana nic nie miał w ustach.

Kiedy zjedliśmy obiad, zagadnęłam Małego:

– Pamiętasz, maluchu, jak się rozzłościłeś przed obiadem?
– Tak! Dostanę tejaź ziziaka? – ożywił się Mały.
– Dostaniesz za chwilę. A pamiętasz, co powiedziałeś do babci?
Mały zastanowił się, ale widać było, że nie pamięta.
– Powiedziałeś „głupia babcia” – podpowiedziałam łagodnie.
– Ojej… – w oczach Małego pojawił się błysk rozpoznania.
– Jak myślisz, jak mogła poczuć się babcia? – nadal mówiłam bardzo łagodnym tonem.
– Niefajnie… – stropił się Mały i zapadł się nieco w sobie.
– A co możesz teraz zrobić? – spytałam. Mały zastanowił się, po chwili jego buzia się rozjaśniła. Zeskoczył z krzesła, podbiegł do babci, objął jej nogi i patrząc jej w oczy, powiedział żarliwie:
– Babciu, ja cię bardzo pseplasam! Wcale nie jesteś głupia!

Ta sytuacja nieco przypomina baśń („… i żyli długo i szczęśliwie”), a jednak wydarzyła się naprawdę,

podobnie jak wiele, wiele innych tego typu sytuacji z udziałem moich dzieci. Zależnie od mojej formy psychofizycznej – od mojego obciążenia rozmaitymi stresorami z pięciu obszarów – zakończenie było bardziej lub mniej szczęśliwe. Czasem, jak w opisanej tu sytuacji, byłam w stanie zareagować na „złe zachowanie” dziecka ze spokojem, empatycznie towarzyszyć mu w emocjach, następnie zredukować jego stres (czyli na przykład nakarmić) i dopiero kiedy maluch autentycznie się uspokoił i zaspokoił swoje ważne potrzeby, podejmowałam rozmowę.

Ten scenariusz zawsze, prędzej czy później, kończył się szczęśliwie. Kiedy natomiast ostro przywoływałam dziecko do porządku, wymierzałam mu karę albo udowadniałam, że jego zachowanie jest „bez sensu”, skutkiem było nie tylko chwilowe zerwanie naszej relacji, ale też pogorszenie zachowania dziecka. W zasadzie powinnam użyć czasu teraźniejszego, bo takie sceny rozgrywają się w naszym domu po wielokroć każdego dnia, a ja już coraz częściej potrafię zachować się tak, jak chcę, ponieważ dzięki konkretnej wiedzy i wielokrotnemu ćwiczeniu mój mózg utorował sobie taki wzorzec postępowania. Moje dzieci – nawet ośmioletni obecnie, wysoko wrażliwy Duży, który niegdyś „zawsze miał jakiś problem” – też są coraz lepiej wyregulowane.

Oczywiście nie zawsze rozwiązanie konfliktu było tak łatwe i szybkie, jak w opisanej tu scenie.

Akurat w przypadku Małego, dziecka o tzw. łatwym temperamencie, zazwyczaj właśnie takie jest. Czy znacie Lenkę, bohaterkę mojej książki „Self-Reg. Opowieści dla dzieci o tym, jak działać, gdy emocje biorą górę”? Ona i Mały mają wiele wspólnego: Lenkę też wystarczy przytulić, aby jej burza emocji szybko się wyciszyła. Z innymi dziećmi nie zawsze jest tak łatwo: na przykład Duży miewa tendencję do wpadania w czarne nastroje pod wpływem trudnych emocji, a prawie trzyletni Malutki nie lubi rozmawiać po fakcie o tym, co się wydarzyło.

Dzieci mogą wpadać w szał (jak Duży niegdyś), mogą źle reagować nawet na spokojne próby dotarcia do nich, mogą „nakręcać się” bardzo łatwo ponad miarę, mogą nie wiedzieć, czego chcą (na przykład: „Idź sobie! Nie zostawiaj mnie!”). Choć bywa to trudne, jednak z każdym dzieckiem da się wypracować indywidualny przepis na porozumienie. Warto próbować; w końcu stawką jest nie tylko nasza relacja z nim, ale też to, jak ukształtuje się ostatecznie jego mózg, który jest „w budowie” przez pierwsze 25 lat jego życia.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, zapraszam do lektury mojego bloga i kilku książek:

„Self-Reg” Stuarta Shankera, „Zintegrowany mózg, zintegrowane dziecko” oraz „Grzeczne dziecko” (wiem, polski tytuł zniechęca) Daniela Siegela i Tiny Bryson czy „Mózg dziecka. Przewodnik dla rodziców” Alvaro Bilbao.

Możesz też pójść na skróty, inwestując w szkolenie: „Jęki, krzyki, agresja: jak pomóc dziecku i sobie?” Jest ono poświęcone temu, co się dzieje w mózgu dziecka, kiedy ono źle się zachowuje i jak na to reagować tak, aby szczęśliwe zakończenie było bardziej prawdopodobne. Skorzystaj, jeśli prezentowane tu podejście jest Ci nieznane lub Twoja wiedza jest wyrywkowa – a przede wszystkim, jeśli marzysz o tym, aby Twoja relacja z dzieckiem była mniej obciążona stresem.

Photo by Sharon McCutcheon on Unsplash

4
0
Would love your thoughts, please comment.x