Sobotnie przedpołudnie, wiozę dzieci na basen, na drodze nie ma żadnych aut oprócz mojego. Jakieś 200 metrów przed sobą widzę skrzyżowanie. Do przejścia dla pieszych zbliża się mniej więcej dwunastoletnia dziewczynka. Idzie powoli, zatopiona w myślach. Na jej widok czuję niepokój, a głos intuicji nakazuje mi zrobić coś, żeby ona nie weszła na jezdnię. „Bez sensu!” – ocenia ten nakaz moja kora przedczołowa. „Pieszy zbliża się do przejścia, masz się zatrzymać i go przepuścić”. Posłusznie naciskam hamulec, samochód zwalnia i zatrzymuje się przed przejściem.

Dziewczynka wchodzi na „zebrę”, a ja czuję potężną falę strachu. Ciała migdałowate w moim mózgu biją na alarm. Zagrożenie! Za chwilę stanie się coś strasznego! Kora przedczołowa nadal peroruje, że to bez sensu, ale nikt jej nie słucha – kontrolę przejmuje „prymitywny parter” mózgu. Oblewa mnie pot, a serce wali mi tak, jakby miało wyskoczyć z piersi.

Dziewczynka jakby w zwolnionym tempie kontynuuje spacer po przejściu dla pieszych. Mija mój samochód stojący na prawym pasie i już ma wejść na lewy pas, kiedy wpada na niego rozpędzony jak pocisk kabriolet. Dziewczynka odskakuje gwałtownie, pęd powietrza pcha ją w tę samą stronę, prawie upada. Kabriolet z piskiem opon skręca z lewego pasa w prawo, ślizga się na jezdni, po czym znika za zakrętem. Jeszcze krok i mała mogłaby zginąć. Widzę, jak stoi na środku przejścia jak słup soli. Sama siedzę za kierownicą i cała się trzęsę. Ręce mam jak z waty, nie jestem w stanie nic zrobić.


Zanim zatoniesz w lekturze, chcę Ci przekazać informację, która może Cię zaciekawić (w końcu czytasz o domykaniu cykli stresu!). Już wkrótce, 21 maja, poprowadzę bezpłatny webinar dla mam „Jak wyjść z błędnego koła stresu”. Możesz się na niego zapisać na tej stronie: https://dylematki.pl/webinar-bks/.


Po jakimś czasie uspokajam się nieco i zauważam, że dziewczynka znikła. Powoli ruszam i zaczynam wyrzucać z siebie obelgi pod adresem tego debila w kabriolecie. Na głos, przy dzieciach. Przepraszam je za wulgaryzmy, po czym kontynuuję miotanie obelg. Jestem też zła na siebie za to, że nie zapamiętałam numeru rejestracyjnego pojazdu, a przede wszystkim, że nie włączyłam kamery, którą mam zainstalowaną w aucie i której nie umiem obsługiwać. No i wyrzucam sobie, że nie sprawdziłam, co z małą.

Na szczęście od basenu dzieli nas tylko kilkaset metrów, jestem w stanie je powolutku przejechać. Kiedy dzieci odbywają swój trening, jak zwykle pływam na sąsiednim torze. Inaczej niż zwykle, młócę wodę rękami i nogami tak mocno i szybko, jakby od tego zależało moje życie – albo życie tamtej dziewczynki. Jakbym chciała dogonić tamtego debila w kabriolecie i przypier…ić mu z całej siły w ten durny łeb. Lęk zamieniłam w furię, która napędza moje ruchy. Wygląda to pewnie pociesznie, bo daleko mi do pełnej gracji pływaczki, ale kompletnie mnie to nie obchodzi. Kiedy dzieci kończą lekcję, pluskają się w ciepłym basenie, a ja tuż obok stoję przez kilkanaście minut pod biczem wodnym, który masuje moje spięte barki. Z basenu wychodzę odprężona i spokojna. Oczyściłam się z trudnych emocji; zajście drogowe już mnie nie absorbuje. 

W świecie zwierząt wygląda to podobnie. Po potężnej fali stresu i mobilizacji następuje szybki bieg albo „strząsanie” napięcia. (Jeśli chcesz zobaczyć, jak takie strząsanie wygląda, obejrzyj króciutkie wideo o antylopie impali albo to o niedźwiedziu polarnym). Z kolei ludziom we współczesnym świecie rzadko zdarza się dosłownie, fizycznie, uciekać przed zagrożeniem lub z nim walczyć. Znacznie częściej mamy do czynienia z debilami w kabrioletach – dosłownie lub w przenośni. Kiedy ich spotykamy, bywamy unieruchomieni: w samochodzie, w ławce szkolnej, przy stole konferencyjnym albo przed ekranem podczas spotkania online. A nawet jeśli możemy się poruszać, to normy społeczne najczęściej nie pozwalają nam na szybki bieg albo trzęsienie całym ciałem jak w napadzie febry. W końcu jesteśmy cywilizowani, prawda…?

A przecież ludzki system nerwowy reaguje na silne stresory podobnie, jak systemy nerwowe antylopy czy niedźwiedzia. Choć od wielu tysięcy lat nie jesteśmy już zbieraczami-łowcami, nadal potrzebujemy porządnie strząsnąć każdy silny stresor. Potrzebujemy też wracać do równowagi po tych mniej silnych. To pozwala uniknąć kumulacji stresu i rozregulowania organizmu. Działania, które można w tym celu podjąć (świadomie lub nieświadomie), nazywane są domykaniem cyklu stresu. Opowiadam o tym w dziewięciominutowym  wideo, które znajdziesz pod tym linkiem). Moją ulubioną strategią jest energiczny ruch: marszobieg, energiczne pływanie, trening typu HIIT. Kiedy nie mam szans na trening, biegam w górę i w dół po schodach na klatce schodowej aż do utraty tchu. Najlepiej, kiedy mogę przy tym wydawać dzikie warknięcia i miotać przekleństwa. Wcale nie jestem taka cywilizowana. W końcu wyczułam nadciągające niebezpieczeństwo na drodze,  zanim zarejestrowała je kora przedczołowa!

Miałam wyjątkowe szczęście, że byłam świadkiem tamtego drogowego zajścia akurat w drodze na basen. Gdybym jechała z dziećmi do lekarza na długo wyczekiwaną konsultację, do której zostało niewiele czasu, prawdopodobnie odchorowałabym ten stres. Wiem, bo mam sporo takich doświadczeń; wiele z nich pochodzi z czasów, kiedy pracowałam poza domem niemal na pełny etat, będąc mamą maluchów. Na marginesie: to między innymi dlatego zdecydowałam się na nową drogę zawodową i niepewny byt jednoosobowej przedsiębiorczyni. Akceptuję związaną z tym niepewność i zmienność dochodów (oraz falujący wraz z nimi nastrój). To dla mnie uczciwa cena za przywilej samodzielnego określania intensywności i ram czasowych mojej pracy tak, aby zadbać o samoregulację własną i moich bliskich.

Ale do brzegu (znów się rozpisałam!): jak to wszystko ma się do błędnego koła stresu w rodzicielstwie? Ano tak, że opiekując się dziećmi w dzisiejszych czasach, wielokrotnie każdego dnia doświadczamy – niewielkich, ale zauważalnych – stresorów, po których najczęściej nie mamy szans się wyregulować. Jedno dziecko walnie drugie, drugie ugryzie pierwsze, a my podejmujemy się roli interwentki, choć same jesteśmy tą sytuacją rozstrojone. Zanim nasze emocje opadną, dzieci już zgodnie się bawią, płynnie przechodząc do kolejnej awantury. Kiedy w dodatku: kora przedczołowa każe nam zastanawiać się, jak powinna w danej sytuacji postąpić bliskościowa matka; prymitywny parter mózgu syczy, że dzieci nam na głowę włażą i są rozpuszczone; jednocześnie kawałek naszego mózgu cały czas rozkminia ten ważny projekt w pracy, a telefon wyświetla 125 powiadomień, to… czujesz to, prawda? W kółko i wciąż otwieramy nowe cykle stresu i nie mamy jak ich domknąć. Bo jesteśmy same z dziećmi, odpowiedzialne za ileś obszarów, stale na posterunku. Jak surykatka. Tyle, że surykatki zmieniają się na warcie, a my nie…

Jeśli miałabym Ci podpowiedzieć jedną jedyną rzecz, od której możesz zacząć pracę nad stresem, to jest to właśnie domykanie cykli stresu. jakaś forma ruchu wplatana w każdy dzień. Możesz choćby przy dzieciach (albo w toalecie w pracy) wykonać raz na jakiś czas sto najzwyczajniejszych w świecie podskoków. Nie musisz nawet odrywać całych stóp od podłoża, jeśli skakanie nie jest dla Ciebie wskazane albo jest nieprzyjemne – możesz wpinać się na palce. Nie tylko „strząśniesz” w ten sposób stres, ale też „ożywisz ciało i umysł”, i to bez znanego napoju energetycznego. (A jeśli będziesz codziennie robić wiele setek podskoków, to będzie to duży krok na drodze do poprawy kondycji.) Sprawdź, czy podskoki są pomocne! Jeśli nie są, wymyśl własny sposób domykania cykli stresu i stosuj go. I napisz mi o nim, dobrze? Mój adres to: info@dylematki.pl. Do przeczytania wkrótce!


Skoro doczytałaś aż do tego miejsca, to pewnie temat radzenia sobie ze stresem Cię interesuje. Zanim uciekniesz do swoich spraw, zapisz się na mój bezpłatny webinar „Jak wyjść z błędnego koła stresu”, który poprowadzę 21 maja. Oto link do strony zapisu: https://dylematki.pl/webinar-bks/.


P.S. Czy znasz rodzica, który Twoim zdaniem mógłby być zainteresowany tym tematem? Jeśli tak, to wyślij jej proszę link do tego wpisu! Z góry bardzo Ci dziękuję za pomoc w dotarciu do nowych odbiorców.

0
Would love your thoughts, please comment.x