Program oceniam bardzo dobrze. Bez niego nie byłabym tu, gdzie teraz jestem. Pod jego wpływem zmieniłam sposób patrzenia na siebie i swoje macierzyństwo. Nauczyłam się wsłuchiwać w siebie, lepiej rozumieć dlaczego się złoszczę w danej sytuacji, czuję niepokój czy smutek. Nie mam już dni, że jak ranek jest zły, to już cały dzień taki będzie. Umiem się wyregulować w międzyczasie, choć nie zawsze mi się to udaje. Co też przyjmuje ze zrozumieniem, że nie muszę być perfekcyjna i słabsze dni są w porządku. Nie jest to nic złego. Gdy mam gorszy dzień, to robię minimum a resztę odkładam na później. Bo co się najgorszego stanie? W sumie nic. 🙂
Zdaniem mojego męża jestem spokojniejsza i umiem radzić sobie z sytuacjami, które kiedyś wyprowadzały mnie z równowagi. Ja też tak czuję, ale cieszę się, że ktoś z boku to zauważa. Sytuacje, które mnie przerastały, teraz zdarzają się rzadziej. Zdecydowanie mniej warczę i się złoszczę na dzieci. A jak już mi się to zdarzy, to zastanawiam się dlaczego. I szybko znajduje odpowiedź, np. poszłam późno spać i brakuje mi snu.
Nauczyłam się rozmów z krytykiem wewnętrznym oraz ze swoimi częściami. Jak krytyk się uaktywnia, wysłuchuję go i tulę jak małe dziecko. Zazwyczaj to działa. Mam też większe zrozumienie dla samej siebie.
Nauczyłam się dbać o siebie i naładowanie swoich baterii. Wiem, że jest to ważne. Gdy ja jestem spokojna, to i dzieci są spokojniejsze (co powtarza mi także mąż). Dbanie o siebie i organizowanie czasu tylko dla siebie nie wywołuje już u mnie poczucia, że zostawiam dzieci i zachowuję się jak egoistka.

cdn.