Dziś Dzień Kobiet – święto, którego od pewnego czasu nie obchodzę.

Jeśli dostanę w tym dniu moje ukochane tulipany, to dziękuję, cieszę się, a jeśli nie dostanę, to… mogę je sobie sama kupić, kiedy tylko mam ochotę, nie tylko w tym dniu. Nie przepadam za tym świętem, bo odbieram je trochę jak próbę zrekompensowania kobietom przez ten jeden dzień w roku tego, że na co dzień mają przechlapane. No, chyba że jakaś kobieta wyjątkowo nie ma przechlapane, ale takiej nie znam, szczerze mówiąc.

Co mam na myśli, mówiąc „kobiety mają przechlapane”?

Nature and nurture – biologię i wychowanie. To, że to kobiety zachodzą w ciążę, rodzą i karmią dzieci, co jest cudownym doświadczeniem pod warunkiem, że tego się pragnie, a musi być absolutnym horrorem, kiedy się tego nie pragnie. To, że nie mają tak naprawdę wpływu na swoje ciało w tym aspekcie – ok, są środki antykoncepcyjne, ale każdy z tych skutecznych to ingerencja w organizm, nie bez skutków ubocznych. To, że przez ileś lat falują wraz z cyklem miesiączkowym, a kiedy przestają, to… są już na prostej drodze do bycia niewidzialnymi, starymi kobietami. To, że mimo lepszego przeciętnie wykształcenia zarabiają przeciętnie mniej od mężczyzn i zajmują niższe stanowiska. To, że dźwigają na sobie niemal cały ciężar odpowiedzialności za dobrostan innych ludzi, zwłaszcza własnych dzieci, ale też starzejących się i chorych rodziców. To, że tak wiele wymagają same od siebie.

Nie masz pojęcia, jak wysoko stawiają sobie poprzeczkę moje klientki i jak surowo się oceniają.

Ciągle mnie to zadziwia (i nie dziwi jednocześnie), bo są to niezwykle mądre, świadome, wrażliwe, nieustannie pracujące nad sobą kobiety. Nie masz pojęcia? Przepraszam, oczywiście, że masz. Idę o zakład, że też taka jesteś. I stawiam dolary przeciw orzechom, że gdybyś była facetem, byłabyś z siebie o wiele bardziej zadowolona, niż jesteś teraz.

Mam rację…? I właśnie z tych przyczyn nigdy nie chciałam mieć córki.

Nawet jako mała dziewczynka. Ba, nawet nie chciałam zostać w przyszłości mamą, lecz tatą! (Pisałam o tym w artykule Gdy byłam mała, chciałam być tatą, czyli o równouprawnieniu matki i ojca.) Kiedy już byłam dorosła i zdecydowałam się na macierzyństwo, za każdym razem, kiedy USG ciążowe wykazywało, że to będzie chłopiec, oddychałam z ulgą. Jedynie na początku trzeciej ciąży zaczęłam fantazjować z mieszaniną strachu i nadziei, że to będzie dziewczynka, ale kiedy okazało się, że jednak nie, po chwili zawodu ulżyło mi jednak. Nie wiem, czy umiałabym być dobrym wzorem dla córki. Dla synów – jakoś łatwiej. Ciekawa jestem, jak Ty masz.

Z okazji dzisiejszego Dnia Kobiet życzę Ci, droga kobieto, żebyś poszła za radą pewnego mężczyzny: wstała rano, spojrzała w lustro i odpieprzyła się od siebie.

Ściskam Cię mocno, jeśli to lubisz (ja lubię mocne uściski), a jeśli nie lubisz, to tylko przesyłam dobrą energię i siostrzaną moc. 💙

A jeśli jesteś mężczyzną? No cóż, mam nadzieję, że mężnie, nomen omen, weźmiesz ten wpis (i formy żeńskie w nim) na klatę. 🙃

13
0
Would love your thoughts, please comment.x