Wczoraj podczas wizyty u znajomych spłynęło na mnie blogerskie natchnienie.
Jak to mam w zwyczaju, myszkowałam w biblioteczce gospodarzy (za ich zgodą oczywiście) i wpadła mi w oko książka Iain Morley QC „Adwokat diabła. Krótki traktat o tym, jak być naprawdę dobrym w sądzie”. Otworzyłam ją na chybił trafił na stronach 36-37 i przeczytałam taki oto inspirujący fragment:
„Niektórzy ludzie myślą, że bycie adwokatem polega na naciskaniu, na zmuszaniu każdego, by się z Tobą zgodził, czy mu się to podoba, czy nie.
W ogóle to na tym nie polega.Jak mówię, nie naciskaj.Łagodnie wyperswaduj sądowi, zaproś go, ale nigdy nie żądaj.Jeżeli naciskasz, prawdopodobnie nacisk wróci do Ciebie.„Sąd musi zgodzić się, że…”– „O tak, czyż musi?”„Sąd uzna oskarżonego za winnego”.– ” Nie, nie uzna”.Przebierz wszystko w pelerynę ZAPROSZENIA.Zamiast naciskać, stosuj ZAPROSZENIA. Działania nastawione na użycie siły są znacznie mniej skuteczne.
„Być może sąd zgodzi się…”
– „Oczywiście tak, zgadza się”.
„Zachęcam sąd do uniewinnienia oskarżonego”.
– „Ładnie ujęte, sąd pomyśli o tym przychylnie”.
Nigdy nie zapomnij, że ktoś może STRACIĆ TWARZ.
Sąd, nie Ty. Twoja duma jest zbyteczna.
Nie wprawiaj sądu w zakłopotanie. Zawsze pozostawiaj sądowi drogę ucieczki, aby mógł ratować twarz.
Jeżeli chcesz korzystnego rozstrzygnięcia w kwestii, gdzie sędzia przedstawił swój wstępny pogląd, to bądź świadomy, że sędziemu będzie trudno zgodzić się z Tobą, jeżeli Twój wniosek wywołuje zawstydzenie z powodu jego wcześniejszych poglądów.”
A teraz przeczytajcie ten fragment jeszcze raz, zamiast słowa „adwokat” wstawiając „rodzic”, a zamiast „sąd”/”sędzia” – kilkulatek.
Do moich kilkulatków pasuje jak ulał: postawienie jakiejkolwiek sprawy na ostrzu noża sprawia, że okopują się na swoich stanowiskach i, choćby doskonale wiedzieli, że to stanowisko nie jest korzystne nawet dla nich samych, nie ustąpią. Nie ma sensu iść tą drogą. Nie ma to sensu zwłaszcza wtedy, kiedy wierzymy, że rodzic powinien być konsekwentny (ja tak nie uważam, o czym pisałam we wpisie Warto odpuścić dziecku), bo wtedy owa droga zamienia się w wojenną ścieżkę, z której wszyscy wracają pokiereszowani.
Zdjęcie wykorzystane w tym wpisie: „Justice” (CC BY-NC 2.0) by sparkle-motion
Jestem pod wrażeniem. .. na blog trafiłam wczoraj wieczorem. Dzisiaj po przeczytaniu kilku postów mam silną potrzebę lektury „od deski do deski”. Dziękuję i pozdrawiam 🙂
To ja dziękuję i życzę owocnej lektury!