Asia
– postanowiłam spróbować.
Do Agnieszki zgłosiłam się z problemem nieradzenia sobie ze złością i agresją (słowną i fizyczną) w stosunku do mojego starszego synka. Mój 3-latek był agresywny w stosunku do młodszego brata i do nas rodziców. Po 7 spotkaniach mogłyśmy zakończyć coaching – w naszym domu zrobiło się spokojniej, a każde z nas (także tata, który czerpał ode mnie wskazówki z coachingów i szkoleń) zaczęło lepiej radzić sobie ze złością i zmniejszyło znacząco liczbę zachowań agresywnych. Dalej nad sobą pracujemy, ale teraz możemy już próbować o własnych siłach, wiemy jak! Z Agnieszką bardzo dobrze czułam się w kontakcie – wspierała, dopingowała i doceniała za najmniejszy sukces. Cenne było jej dzielenie się własnymi historiami i niepowodzeniami z przeszłości – nie czułam się oceniana, a bardziej – zrozumiana w moich frustracjach. Gdy trzeba, mówiła prawdę w oczy. Od beznadziei, załamania własnymi schematami działań przeszłam do poczucia sprawczości i wiedzy. Teraz porażki stają się okazją do zmiany i odkrywania nowych strategii działań.
Cieszę się, że trafiłam na Agnieszkę i jej ofertę coachingu. Był to dla mnie trudny okres huśtawki nastrojów, ciągłego niezadowolenia z siebie, trudności z dziećmi i naszą codziennością. Agnieszka aktywnie słuchała tego co jej przedstawiałam, wyłuskiwała i podsumowała, proponowała drobne kroki, przyglądanie się, poszukiwanie tego co działa. Podzieliła się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem, uspokajając ale też dając do myślenia. Dzięki pracy z Agnieszką odzyskałam spokój i dystans i naprawdę wierzę w to, że dalej jestem sobie w stanie poradzić samodzielnie i utrzymać tą pozytywną energię i otwarte podejście.
Podczas sesji coachingowych z Agnieszką miałam poczucie jakbyśmy się znały od wielu lat. Pewnie po części za sprawą agnieszkowego newslettera, który czytam regularnie, a po części dlatego, że Agnieszka obdarowała mnie ogromną empatią, zrozumieniem, ciepłem i co najważniejsze konkretnymi, praktycznymi wskazówkami tak bardzo potrzebnymi mi w tamtej chwili.
Był to moment, kiedy właśnie złożyłam wypowiedzenie w pracy i poszukiwałam innej, dopasowanej do moich predyspozycji i możliwości życiowych (jestem mamą dwójki dzieci uczęszczających do przedszkola) oraz lepiej płatnej, bardziej zróżnicowanej w zadania.
Oczywiście przy ogromnym wsparciu Agnieszki pracuję obecnie w dwóch miejscach 25 h tygodniowo i zarabiam dwa z kawałkiem razy więcej niż w poprzedniej pracy. Poznałam mnóstwo ludzi, nadal poznaję i cieszę się różnorodnością zadań, które realizuję.
Bardzo Ci dziękuję Agnieszko 😊 choć słowa tak naprawdę nie są w stanie wyrazić mojej wdzięczności.
Podczas pracy z Agnieszką czułam się bardzo dobrze, na pewno dlatego, że znałam ją z mediów społecznościowych, ale też dlatego że jest osobą bardzo ciepłą i bezpośrednią. Sposób w jaki słucha, a potem opowiada o tym co usłyszała sprawia, że samo to jest już terapeutyczne, bo otwiera oczy i sprawia, że widzi się coś inaczej/pełniej, albo w ogóle to zauważa.
Agnieszka pomogła mi zrozumieć, że to jaka jestem i z czym się zmagam to nie jest jakiś defekt, to po prostu jest i są sposoby na to, żeby się tym zająć i zaopiekować. Rozmowa z nią uświadomiła mi, że mogę to zrobić sama i nie potrzebuję do tego osób z zewnątrz. To nie mąż/córka/kolega z pracy muszą się zmienić, żeby mi było lepiej, tylko ja mam tą władzę, żeby to zrobić. Nie zmienię osób wokół siebie, ale mogę zmienić to jak to widzę, albo to jak i w co się angażuję.
Przyszłam do Agnieszki z ogromnym ładunkiem złości na moją pięcioletnią córkę – proste codziennie czynności typu wyjście do przedszkola czy wyprawa do sklepu niemal zawsze kończyły się krzykiem i popędzaniem (ja) i łzami (córka). Niosłam w sobie ogromne napięcie spowodowane trudnościami w relacji z córką, zmęczeniem opieką nad synkiem niemowlakiem, wizją szybkiego powrotu do wymagającej pracy i złością na brak wsparcia ze strony rodziny. Czułam, że nie wyrabiam pod ciężarem codzienności. Pewnego weekendu zostałam sama z synkiem i w sobotę wieczorem, kiedy nie mógł zasnąć i płakał, straciłam cierpliwość i krzyczałam na półroczne dziecko. Pamiętałam taki stan napięcia przy pierwszym dziecku mniej więcej właśnie po 6 miesiącach po porodzie i wiedziałam, że potrzebna mi jest pomoc, bo mój „lont” będzie coraz krótszy. Jestem po psychoterapii i czułam że to moment, kiedy potrzebuję doraźnej pomocy psychologicznej. „Znałam” Agnieszkę z newslettera i ze wpisów na blogu oraz z książek – swojego czasu czytaliśmy historyjki o Kubie i Lence córce co wieczór i bardzo dużo z nich wynieśliśmy, jeśli chodzi o naukę rozmowy o emocjach.
Agnieszka jest bardzo ciepła, serdeczna, skraca dystans a jednocześnie jest bardzo konkretna i proponuje praktyczne rozwiązania. Czułam się rozumiana, zaopiekowana, bezpieczna. Agnieszka miała dla mnie 100% uwagi, czułam się zauważona, wysłuchana. Ma w sobie ogromną empatię. Czytałam jej newslettery: jest dla mnie w nich autentyczna jako pracująca mama trójki dzieci i ta autentyczność była wyczuwalna w osobistym kontakcie też.
Ćwiczenie z powrotem do sytuacji z dzieciństwa, kiedy poczułam się nieważna, było bardzo poruszające ale też wyzwalające. Opowiadając Agnieszce o tej sytuacji uzyskałam w odpowiedzi konkretne narzędzie, jak radzić sobie w sytuacjach wszechogarniającej złości. Mimo że znam teorię z książek i wiele razy czytałam o mózgu 5-ciolatków i ich możliwościach radzenia sobie z emocjami to po spotkaniach z Agnieszką zaczęłam od nowa stosować tę wiedzę w praktyce – czyli przestałam oczekiwać od córki, że zachowa się jak dojrzała dorosła. Fakt, że usłyszałam od specjalistki, której ufam, że to jest ok czuć się przytłoczoną w okolicznościach, które są obecnie moim udziałem, sprawił, że śmielej sięgnęłam po pomoc. Pomogłaś mi odzyskać spokój Agnieszko, dziękuję Ci.